Info

avatar
Autorem tego bloga jest doktorno z Dominą z miejscowości Bystra. Zapisaliśmy tutaj do tej pory ponad 3903.47 kilometrów w tym 2976.82 w terenie. Nasza prędkość średnia to 9.50 km/h.

Więcej o nas.

Od 15.08.2012 było czytań:


monitoring pozycji


Statystyki zbiorcze na stronę


baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy doktorno.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2016

Dystans całkowity:98.00 km (w terenie 88.00 km; 89.80%)
Czas w ruchu:10:00
Średnia prędkość:9.80 km/h
Maksymalna prędkość:51.00 km/h
Suma podjazdów:1500 m
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:49.00 km i 5h 00m
Więcej statystyk

DANE WYJAZDU:


Dystans: 60.00 km
W terenie: 50.00 km
Czas jazdy: 05:00 h
Prędkość śr.: 12.00 km/h:
Pr. maks.: 40.00 km/h
Temperatura: 16.0 st. C
Suma podjazdów: 1500 m
Na rowerze: SJumper 29

Veni, vidi,...

Piątek, 19 sierpnia 2016 · dodano: 19.08.2016 | Komentarze 0


Gdybym tam pojechał jeszcze rok temu to powiedziałbym: łaaaaał, ale kapitalnie, Czesi to potrafią robić nie tylko skody. Wales, Wieloryb? i Tajemny są faktycznie kapitalne, na Walesie można sobie fajnie powybijać zęby, Wiesner jest łatwy do podjechania, piękne kamienie są dookoła. I choć czasami na Superflow floł musi być pod górę i trzeba pedałować i krajobraz jak w naszym nadmorskim lesie, to jednak przyznam, że ma Rychlebskich jest miło. Widać, że tubylcy znają dużo więcej fajnych zjazdów, ale dwukrotny przejazd Walesem zrekompensował tą nieznajomość i to nieszczęsne pedałowanie na superflow. Nawet strzał głową w drzewo im wybaczę... Zaczynam trochę też już lubić swój rower, bo przejeżdża przez te wszystkie kamienne niespodzianki, choć czasem korbą o coś zawadzę. Jednakowoż dalej uważam, że za pieniądze, które sobie za niego spece życzą nie powinien mieć takich usterek jakie ma, bo to jednak wstyd. Wolałbym wymieniać rower  dlatego, że mi się jeden znudził, a nie dlatego, że muszę wymieniać w nim osprzęt, którego konstrukcja jest prosta jak deska do prasowania.
Ostatecznie Rychleby trochę tracą punktów przez odległość jaką muszę pokonać, żeby się tam dostać. Momentami kiepskie jest oznakowanie dojazdów, więc zabawa jest mniej więcej jak na Big 5 w Saalbach. Na jednodniowy wyjazd to dla mnie stanowczo za daleko bo przecież za domem jest Twisteeeeeeer!


Kategoria Daleko


DANE WYJAZDU:


Dystans: 38.00 km
W terenie: 38.00 km
Czas jazdy: 05:00 h
Prędkość śr.: 7.60 km/h:
Pr. maks.: 51.00 km/h
Temperatura: 25.0 st. C
Suma podjazdów: m
Na rowerze: SJumper 29

Run to the Hills

Niedziela, 7 sierpnia 2016 · dodano: 07.08.2016 | Komentarze 0


Nasz bielski "Twister" jest superoski, ale urlop wykorzystaliśmy, żeby zobaczyć inne. Te inne to Leogang i Saalbach... trudno nie znać :-) I jak tam człowiek pobędzie to "Twisterek" się znacząco zmniejsza, a zmarnowany rowerowy potencjał Szczyrku wk..wia.
Na razie stać nas tylko na najprostsze leogangowe trasy czyli "Hot Shotsy" i "Hangmanny", ale przypadkowo zaplątaliśmy się też na freerideowego "Latającego Gangstera". Zabawa jest taka, że gdyby kolejka wywoziła rowerowców na górę całą dobę to byłyby trupy. Mówią, że trasy proste i bezpieczne, ale jeśli chce się mieć z nich frajdę to trzeba trochę przyspieszyć. Wtedy już nie jest łatwo, bo nachylenie stoku jest spore i trasy są jednak bardzo zniszczone. Twister przy nich jest jak kashima przy papierze ściernym. Dodatkowo jeszcze widoki, krowy, owce na szlaku i pędziwiatry na zjazdówkach. O dziwo fujarki też się zdarzają, hamujące do zablokowania koła przed każdym zakrętem, ale pewnie tak ma być.
W Saalbach "Hackelberg trail" i "Szlak Korzenny" to jest coś wspaniałego, ale z kolei oceniam je na łatwiejsze niż bielski "Stary zielony" lub "Kryśki" i inne. No i chcieliśmy być twardzi i zaliczyć całą Big-5, gdzie suma wzniesień wynosi 5000m z czego 4500 robi się kolejką, żeby potem zjeżdżać i zjeżdżać. Ale tu fuka. Wielka piątka to strata czasu. Challenge chyba polega na tym, żeby się nie zgubić bo trasa jest chyba w stanie wojny z oznaczeniami. Po prostu się nie lubią i trzeba ich szukać. Bez sensu. Lepszym rozwiązaniem jest kupienie karnetu na wszystkie wyciągi i tak popylać. Bo zjeżdżanie tam szutrem lub asfaltem to raczej grzech.
Bilans wyprawy to super wrażenia, doskonały endurowy trening, jeden snake na 1800 n.p.m., awaria komory dampera, popsuty amortyzator, smarowanie wszystkich łożysk zawieszenia, obity paskiem od zegarka nadgarstek, spalona tarcza tylnego hamulca, zmęczone nogi, bardzo miła gospodyni pensjonatu. W osobistym rankingu Leogang spycha Gardę na 3 miejsce, ale Livigno ciągle na prowadzeniu. Było doskonale...

56 zdjęć tutaj.



Kategoria Daleko