Niby nie ma powodów do dumy, bo poskładanie roweru to jednak nic wielkiego. Ale jednak poskładałem :-) No i dołączyłem do grona ludzi dojeżdżających do pracy na rowerze. Niecałe 30 minut w jedną stronę, 40 w drugą. W sumie na dobre wyszło, że nikt nie kupił tych rowerowych części, które pozostały w garażu, bo zainwestowałem tylko w ramę. Pozostałe części trochę z demobilu, ale po wyczyszczeniu, nasmarowaniu okazało się, że można ich używać. Ale też nie będzie żal gdy skończą żywot. Jedynie fox jest prawie jak nowy. Małe koło nie przeszkadza, siodło WTB sprawdza się także na sztywniaku, ale jednak full to full. Gdybym znowu musiał na stałe przesiąść się na HT, chyba bym ponownie znielubił rowery.

Pojechaliśmy sprawdzić jak prezentuje się zjazd czarnym szlakiem z Magurki. O ile z wielu wyjazdów na Magurkę zrobiono autostrady to czarny zjazdowy pozostał bardzo fajny. Ostatnie ulewy, trochę go naruszyły, poprzesuwały kamienie, zrobiło się bardziej niebezpiecznie. Zjazd wymagał większej uwagi i po raz pierwszy żałowałem, że nie wziąłem kasku. Ludzi jakby mniej tego dnia, ale... na szlaku motocykliści, w lesie ślady po ognisku i pozostawione w tym ognisku puszki i butelki po alkoholu. Wiadomo - znikną same...