Info

avatar
Autorem tego bloga jest doktorno z Dominą z miejscowości Bystra. Zapisaliśmy tutaj do tej pory ponad 3903.47 kilometrów w tym 2976.82 w terenie. Nasza prędkość średnia to 9.50 km/h.

Więcej o nas.

Od 15.08.2012 było czytań:


monitoring pozycji


Statystyki zbiorcze na stronę


baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy doktorno.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2016

Dystans całkowity:145.00 km (w terenie 52.00 km; 35.86%)
Czas w ruchu:17:30
Średnia prędkość:10.74 km/h
Suma podjazdów:4300 m
Maks. tętno maksymalne:180 (100 %)
Suma kalorii:4200 kcal
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:48.33 km i 4h 22m
Więcej statystyk

DANE WYJAZDU:


Dystans: 25.00 km
W terenie: 22.00 km
Czas jazdy: 03:00 h
Prędkość śr.: 8.33 km/h:
Pr. maks.: 0.00 km/h
Temperatura: 17.0 st. C
Suma podjazdów: 900 m
Na rowerze: SJumper 29

U made my day

Sobota, 23 kwietnia 2016 · dodano: 23.04.2016 | Komentarze 2


Korona okolicy: Klimczok, Szyndzielnia, Kozia, Twister. Twistera pół jedynie bo zjeżdżamy do domu. Psy czekają na swój spacer. Pogoda świetna, forma niespecjalnie, rowery jadą, zjazdy przepiękne. Do domu z górki przez las, stokiem, więc zjawiskowo. Na szczycie Koziej endurowcy, niedobre wieści o dalszym etapie budowy ścieżek. Ale wcześniej na Klimczoku zaczepia nas sympatyczna pani, trzy zamienione zdania, humor wszystkim się poprawia. Pani poszła, ubieramy kaski, nadjeżdża pan. No to zagaduję:
- Dobrze panu jeździ ten full?
- Wyśmienicie.
- Łożyska nie łapią luzów? (skądinąd wiem, że tan model tak miał, ciałem zagadać i dowiedzieć się, że: nieeeee, wszystko jest w najlepszym porządku"). A gość na to:
- !@#$%^& &*$ Swoich nie naprawiasz? Kulek nie masz? Nie smarujesz?
- yyyyy?
- &^%$#$&*%^@#$
- Ahaaaa, cześ.

Pół godziny później spotykamy kolegę na takim samym rowerze. Zagadujemy o łożyska:
- Uuuuu, wszystkie wymieniłem, musiałem uszczelnić, założyć osłonkę. Już jest dobrze.

Rowerzyści nie gęsi lecz buraczany... czasem mają.

Klimczok; schronisko:

Klimczok; szczyt:

Szyndzielnia:
Kozia Góra:

Twistaaaaa!


Kategoria Koło domu


DANE WYJAZDU:


Dystans: 0.00 km
W terenie: 0.00 km
Czas jazdy: 04:00 h
Prędkość śr.: 0.00 km/h:
Pr. maks.: 0.00 km/h
Temperatura: st. C
Suma podjazdów: m
Na rowerze: SJumper 29

You've been learnin'

Niedziela, 17 kwietnia 2016 · dodano: 17.04.2016 | Komentarze 3


Szkolenia część druga.
Dziś królowa królowała na Twisterze. Zjeżdżali, wchodzili, zjeżdżali, skręcali, muldowali, bandowali, hopkowali, fruwali, pompowali, zachowywali moment pędu i energię. Sądząc po minach ... było owocnie. Byłem z nimi krótko, bo jeszcze bym nie zniósł słów krytyki, ale doktor Jonkisz wydaje się być szkoleniowcem co się zowie. Opowie, wytłumaczy, pokaże, skrytykuje, pośmieje się i znowu wytłumaczy, pokaże, skrytykuje i, co najważniejsze, potrafi krytycznie spojrzeć także na samego siebie. Na pierwszy rzut oka ma do ludzi szacunek. No i po tych wszystkich dydaktycznych zabiegach cała ekipa (według jego słów) zrobiła postępy. Potem jeszcze zjechaliśmy Twisterem jeszcze raz i na koniec OS1, żeby mieszczuchom było co opowiadać.

Po kliknięciu na zdjęcie dostępna jest galeria:





DANE WYJAZDU:


Dystans: 20.00 km
W terenie: 20.00 km
Czas jazdy: 04:00 h
Prędkość śr.: 5.00 km/h:
Pr. maks.: 0.00 km/h
Temperatura: 15.0 st. C
Suma podjazdów: 1500 m
Na rowerze: SJumper 29

Back to schoolin'

Sobota, 16 kwietnia 2016 · dodano: 16.04.2016 | Komentarze 0


Królowa poszła się szkolić. Ostatnim razem szkoleniowiec Remik wyznaczył cele, pokazał braki, dał wskazówki, a teraz ekipa z Enduro Trails pokazywała metody, braki i cele. Sądząc po minach, było fajnie choć dzień spędzili na pumptracku i "Stefance". Jutro "Twister". Ponieważ musiałem do nich dojechać i dojeść po Królowej hamburgera, na Koziej byłem dziś 4 razy i niniejszym, po raz kolejny, składam Panu doktorowi Jonkiszowi gratulacje za wytyczenie "Twistera". Chłopakom budowniczym składałem już osobiście. O, proszę... wśród nowo poznanych endurowców znaleźli się tacy, których też wkurzają pijani rowerzyści na szlaku... Niebywałe.




Kategoria Koło domu


DANE WYJAZDU:


Dystans: 100.00 km
W terenie: 10.00 km
Czas jazdy: 06:30 h
Prędkość śr.: 15.38 km/h:
Pr. maks.: 0.00 km/h
Temperatura: 17.0 st. C
Suma podjazdów: 1900 m

3 setka w życiu - z MTB Śląsk Cieszyński

Sobota, 2 kwietnia 2016 · dodano: 03.04.2016 | Komentarze 3


Pierwsze, co przychodzi mi do głowy to to, że wycieczka na którą zostałam namówiona wyglądała jak rodem z PTTK. I w sumie to nawet miłe skojarzenie. Ktoś, komu się chce - chwała mu za to- zaplanował sobie kolejną trasę, skrzyknął towarzystwo, które nie chciało przesiedzieć soboty przed telewizorem i wyruszył.
Zbieranina uczestników bardzo różnorodna - od trekingowców, po wytrawnych górali na fulach (ci ostatni to nieźle musieli się namęczyć na tych swoich maszynkach....). Wiek też zaskakujący, młodzieniaszków nie było, tak to ujmę. Od samego początku panowie - bo poza nami dwiema reszta to panowie - narzucili swoje, jak to powiedzieli, lajtowe tempo.  Moje tętno własne już na początku oscylowało wokół liczby 165 i nie chciało spadać, co nie wróżyło niczego dobrego.  Start ze Skoczowa - kierunek Brenna (nawet nie zdążyłam zapiąć plecaka ;)) przełęcz Karkoszczonka. Na szczęście pod górę jednak w większości towarzystwo butowało. Na górze fotka i jazda pod skocznię. Dalej Matyska, zdobyta po jakichś 2,5h jazdy. Zabrane jedzenie znikało szybciutko, a bidon jakoś tak sechł.
Na szczęście w planie były atrakcje w postaci wizytacji schronów w okolicach Węgierskiej Górki, co oznaczało możliwość złapania oddechu, zapoznania towarzystwa. Następny punkt programu to Koczy Zamek, do którego poprowadzono na początek ciekawym trawersem na stoku Baraniej począwszy od ostatniego bunkra - bodajże Waligóry. Pod Koczy Zamek jakiś dramatyczny podjazd - gdzie moje tętno dobiło do 180, ale na szczęście część towarzystwa postanowiła pod górkę pospacerować. Byli i tacy, wszystkie podjazdy robili  dwa razy.... Podejrzewam jakiś doping. :) Zjazd do Istebnej w okolice znanego z mety jednego odcinka MTB TROPHY
stadionu. Towarzystwo zarządziło postój i obiadek, ufff. Fakt, że jakoś jeszcze trzeba było do tego Skoczowa wrócić nie nastrajał mnie optymistycznie. Na szczęście się udało, trasa interwałowa przez Stecówkę, zjazd bocznymi drogami w okolice stawu w Wiśle i dalej prosto wzdłuż Wisły. Tu znowu panowie postanowili włączyć swoje lajtowe tempo .... wypadało po prostu siąść na kole, żeby to jakoś znieść. Ostatecznie dobiłyśmy do 100km i 1900m w pionie.
Jak dla mnie to raczej wyczyn, mam nadzieje, że takie eventy dla formy na Trophy będą w sam raz :) Zatem pewnie zaciągnę się jeszcze na jakiś. Doktor z niechęcią kręci nosem bo dla niego to nudy na pudy. Dał się udobruchać wyjazdem niedzielnym na Stefankę i zapoznaniem z OS 1 pod starą skocznię, i zapoznaniem, przypadkowym, autora ścieżek rowerowych na Koziej.



Kategoria Koło domu, Trasy